muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Andreas Vollenweider - Dancing With The Lion

Andreas Vollenweider

Dancing With The Lion

rok wydania: 1989

Dotychczasowe płyty AV realizował przy udziale tego samego, kameralnego składu przyjaciół - muzyków. Zapragnął jednak eksperymentować w tej materii. Jak sam przyznaje robiąc to chciał stworzyć muzyczną ilustrację krzyżowania się różnych cywilizacji, zmotywowany dodatkowo podczas tras koncertowych licznymi propozycjami współpracy. Pierwszy raz Vollenweider otwiera więc podwoje swego projektu tworzonego w familijnej atmosferze dla gościnnie zaproszonych osób z różnych gatunków muzycznych. Z niewielkiego zespołu tworzy się gigantyczna lista występujących okazjonalnie muzyków, którzy do jego muzyki wnieśli wiele nowych elementów i przede wszystkim poszerzyli zakres instrumentarium wykorzystywany podczas sesji nagraniowych. ( Przy tej płycie zwróciłbym uwagę na meksykanina Luisa Pereza -zachęcam do zapoznania się z jego twórczością spod znaku New Age). Obecność wielu zaproszonych gościnnych muzyków stała się odtąd stałą regułą. W studiu pojawiali się m.in.: wirtuoz głosu, jazzman Bobby Mc Ferrin, brazylijski Dylan, Milton Nascimento, który zresztą spontanicznie napisał słowa do niektórych melodii AV, południowo afrykański pianista Abdullah Ibrahim, promotorka muzyki AV w USA, amerykańska wokalistka (przebój Comin'Around Again) Carly Simon, mistrz duduk, Armeńczyk Djivan Gasparyan, baskijski wirtuoz akordeonu Kepa Junkera, mistrz hiszpańskich dud Carlos Núentildez, wirtuoz cymbałek, Chińczyk Pingxin Xü. Samo to zestawienie pozwala podkreślić internacjonalizm kolejnych projektów z czym szło coraz większe czerpanie inspiracji z muzyki World i Etno przemycanej już pełnymi garściami do następnych płyt. Dopiero w 2002 przywraca Vollenweider do życia kameralny AVAF na letnie tournee po Europie znowu minimalizując swoją linię melodyczną i jako kwartet, maksymalnie kwintet, tworzy muzykę z elementami jazzu i muzyki etnicznej.
AV zaangażował się właściwie we wszystkie aspekty promocji tego wydawnictwa. Produkuje i reżyseruje klipy do "Pearls & Tears" i "Dancing With The Lion", bierze także udział przy tworzeniu do nich scenariuszy, choreografii i projektowaniu kostiumów jak i prezentacji nowego albumu na żywo.

Przetworzony ryk lwa i gra na egzotycznych bębnach wprowadza oszołomionego natężeniem dźwięku słuchacza w rozpoczynający płytę utwór „Unto The Burning Circle". Po chwili pojawia się harfa i melodia rozwija się wzbogacona o riffy gitary, syntezatora, fletu i trąbki z ciekawym porywającym i emocjonującym przejściem przełamującym kompozycję w rozbudowaną ścianę dźwięku którą uzupełnia niesamowita wokaliza. To chyba mój ulubiony fragment z całej twórczości AV. Słychać, że harfa straciła swą dominację i stała się jednym z wiodących instrumentów ukazanych w ferii charakterystycznych dla każdego z nich brzmień. Muzyka jest mocniejsza, może nawet odarta z magiczności wcześniejszych dokonań ale pełna niesamowitej energii i emocji. Ciekawe przejście od utworu tytułowego, „Dancing With The Lion", wprowadza nas w kolejną niesamowicie ładną melodię z przecudnym akcentem (0.45-0.59), nadającym kompozycji równie ekscytującego smaczku jak w poprzedzającym utworze. Niby charakter tej kompozycji jest wzorcowy dla wcześniejszych płyt (harfa, zestaw perkusyjny) ale zdecydowanie różni się bogactwem instrumentarium które od skrzypiec po fortepian wchłania słuchacza. Tytułowy utwór, miesza unikalną perkusję i elementy wokalne w zaskakująco prosty i szczery w wyrazie popowy koktajl. Rykiem lwa wkraczamy w zadumaną „Hippolyte". Króciutki utwór to impresja na harfę z którą dialog przy kolejnym powtórzeniu melodii podejmuje niski żeński głos. Pełna nostalgii i zapatrzenia w promienie zachodzącego słońca jest tak naprawdę wstępem do „Dance Of The Masks" będącego kontynuacją zamyślonego klimatu. Spokój bijący od tej kompozycji myślę, że nie pozostawia nikogo obojętnym; ciekawe wstawki oboju, fortepianu gitary elektrycznej i akordeonu są bardzo nastrojowe, harfa jest mocno wspomagana klawiszami fortepianu który momentami przejmuje prym jako wiodący instrument w ciekawych solowych popisach grającego na tym instrumencie Stiefela. Ten utwór to kwintesencja nowego stylu AV stawiającego na mnogość instrumentarium, tworzącego aranżacyjnie niesamowite wzory. Kolejny fenomenalny fragment to początek „Pearls & Tears" gdzie do arcypięknej wokalizy dołącza gitara akustyczna, harfa i wreszcie fortepian. Powtarzany kilkakrotnie motyw przeradza się w wybuch dźwięków gdzie subtelny nastrój wytrąca perkusja i skrzypcowa wirtuozeria Marka O'Connora. Utwór znowu wycisza się przypominając początkowy fragment i powtarza głośną gamę dźwięków. W jego drugiej części mamy duet fortepianowo harfowy gdzie AV popisuje się swym kunsztem gry, zakończenie zaś mocno przypomina wzniosłe, czyste, metafizyczne dźwięki „Sunday". Kawałek ten kończył pierwszą stronę LP, stąd wyraźnie słychać odseparowanie kolejnego utworu opartego głównie na brzmieniach dzwonków i harfy, delikatnego w nastroju „Garden Of My Chilhood". Znakomicie zinstrumentalizowany jak cały krążek, przynosi nam brzmienia wiolonczeli (Penzotti) i darabuki (Oecal). „Still Life" jest głośną i prawie patetyczną melodią z wysuniętą na czoło perkusją i wstawkami riffów gitary elektrycznej, gdzie słychać nawet ciekawą solówkę tenorowego saksofonu. Mocno akcentowany rytm powoduje że to chyba najgłośniejsza kompozycja z ciekawym wejściem harfy przyspieszającej tempo kompozycji. Odjazd gitary przenosi nas do kolejnego, stonowanego kawałka „And The Long Shadows", gdzie przystopowano tempo na rzecz odmalowania dźwiękami uroczego obrazka budującego w naszej wyobraźni jak najbardziej miłe skojarzenia. Kompozycja zawiera dość ciekawe odbiegnięcie od tematu głównego i wpadnięcie w latynoamerykańskie rytmy z niebanalnymi żeńskimi chórkami. „See My Love..." otwiera skrzypcowe solo, do którego po chwili dołącza harfa. Całość utworu oparto na przeplatających się brzmieniach tych dwóch instrumentów. „Silver Dew, Golden Grass" to zbiór niezidentyfikowanych efektów dźwiękowych kojarzących się z odgłosami nocy, przerażających ale i pociągających zarazem. Finałowy „Ascent From The Circle" rozpoczyna fujarka a po chwili otrzymujemy orientalną melodię rozpisana na harfę, skrzypce i przeszkadzajki perkusyjne wsparte kolejnym na płycie zawieszeniem dźwięku. Płytę kończy naturalne wyciszenie.

 Bogate instrumentacje, perfekcja aranżacji, bardzo ładne melodie, układające się w majstersztyk. AV w bardzo wizualny sposób wykorzystał szeroki wachlarz dźwięków wywołujących różnorakie skojarzenia. Elektroakustyczna harfa, cheng, syntezator, wokalizy, chór, perkusja i różnorodność innych instrumentów tworzą tak unikalną teksturę brzmień że trudno opisać jednoznacznie tą muzykę będącą fuzją najlepszych elementów jazzu, New Age w niespodziewanej wyśmienitej mieszance zróżnicowanych elementów, doprawionej wpływami z Afryki, Orientu i odległych światów układających się w prawdziwie artystyczne zestawienie. AV rozwija tu swą sygnaturę kontynuując trendy dominujące jego brzmienie ale zarazem postępując duży krok naprzód aby ją jeszcze bardziej urozmaicić i wzbogacić. Dźwięk jest jeszcze bardziej intrygujący a użycie wielości instrumentów nadaje muzyce świeżości przez bardzo zręczne i efektywne ich wykorzystanie. Niby wciąż harfa ma pierwszorzędne znaczenie ale unikalność tonów wzmacnia gitara elektryczna (lekki, popowy z wpływami latynoskimi "Dance of the Masks"), czy zawodzące, płaczliwe brzmienie skrzypiec ("See, My Love..."). Uchwycił internacjonalizm muzyki która łączy beduinów, mongolskich pasterzy, Indian z dorzecza Amazonii genialnie wyrażając poprzez nią swoje emocje, uczucia jak i idee.
AV jest już mniej tajemniczy ale bardziej nastrojowy. Wbrew komercyjnym sukcesom odszedł po „Dancing With The Lion" od swej metodologii tworzenia. Z jednej strony jest to godne pochwały, gdyż dążył do poszukiwań nowych form wyrazu, z drugiej zaś niestety nastąpiło odarcie tej muzyki z czegoś co czyniło ją bardzo przyciągającą -magii i tajemniczości. Kolejne pozycje są ich pozbawione wpadając w manierę, która niestety zamiast unikalności przynosi nam często dublety jakiś brzmień ( np. „Eolian Minstrel" jak żywo przypomina neoceltyckie kompozycje Loretty Mc Kennitt). A mimo to jego kariera nie osłabła. Przypomnijmy więc jej ciąg dalszy poprzez ciekawsze wydarzenia koncertowe i nie tylko; partycypuje w dobroczynnym show dla dzieci Czernobyla na Placu Czerwonym w Moskwie (1992), towarzyszy w koncercie Luciano Pavarotti and Friends w Modenie, grając w duecie z Pavarottim i Bryan'em Adams'em (1994), daje serię ciekawych koncertów w niezwykłych lokalizacjach: w polskich zamkach, show z Zucchero na poziomie 2500 m. przy temperaturze minus osiem stopni na górze Brunico w południowych Alpach, gigantycznej jaskini wulkanicznej Lanzarote na Festival Musica Visual (1997). Gdy promuje „Cosmopoly" wędrując z tym projektem po całej Europie, idąc z duchem otwartego konceptu albumu, codziennie zmienia konfigurację grających muzyków (2000). Występuje na wyspie Bali na międzynarodowej konferencji muzycznej "Song Of Convergence" z towarzyszeniem miejscowych muzyków (2001), w tym samym roku pisze powieść symfoniczną "Tales Of Kira Kutan"( można je zobaczyć i posłuchać na DVD „Magical Journeys"), której premiera miała miejsce w Warszawie podczas Warszawskiego Festiwalu Muzyki Filmowej, z Sinfonią Varsovia (współpracował z naszą orkiestrą dłużej, m.in. przy kolejnych wykonaniach tej symfonii oraz "Wolkenstein" choćby na Budapest Spring Festival czy na festiwalu "Live at Sunset" w Zurichu), w Atenach na stadionie olimpijskim przygrywa do sztuki teatralnej "Socrates - Dawn Of Civilization", z Rod Steiger'em jako Sokratesem (2001) kolaboruje z Hans'em Zimmer'em przy ścieżce dźwiękowej do filmu"Tears of the Sun" z Bruce'm Willis'em i Monicą Bellucci (2002) z radością koncertuje dla guru ruchów pokojowych Dalaj Lamy podczas jego wizyty w Zurychu (2006).
Wcześniejsze płyty były bardziej relaksacyjnie nastawione na słuchacza ta zaś mocniej eksponuje i pobudza elementy kontemplacyjne. Azjatycko modulowane chórki, ciekawy, atmosferyczny finał, gdzie flety, gitara flamenco, skrzypki i dzwonki zespolone z harfą jakby oddają sens życia uchodzącego do światełka w tunelu. „Dancing with the Lion" jest zbudowane jako zadumane, melancholijne wydanie sugerujące kurs w którym AV podążył w późniejszych pracach czyli symfoniczności i multi obsadzie muzycznej w czasie realizacji kolejnych krążków. Energetyzująca, zwiewna muzyka do słuchania nad ugwieżdżonym niebem. (10.32/10)
1 Unto the Burning Circle (3:49)
2 Dancing with the Lion (4:00)
3 Hippolyte (1:10)
4 Dance of the Masks (5:50)
5 Pearls & Tears (5:14)
6 Garden of My Childhood (1:46)
7 Still Life (5:37)
8 And the Long Shadows (3:39)
9 See, My Love... (3:01)
10 Silver Dew, Golden Grass (0:59)
11 Ascent from the Circle (4:19)

Andreas Vollenweider Electroacoustic harp, Cheng, voice & other instruments, Producer, Arranger, Cover Art
Walter Keiser Percussion, Drums
Christoph Stiefel Piano, Keyboards
Pedro Haldemann Percussion
Matthias Ziegler Flutes
Guest instrumentalists
Beat Briner Bassoon
Hans Bergström French Horn
Fernando Fantini Accordion
Charly Fassler French Horn
Hanspeter Haas Trombone (Bass)
Steve Gorn Bansuri, bamboo flutes
Peter Keiser Bass
David Lindley Lap Steel Guitar
Max Lasser Acoustic Guitar
Marilyn Mazur Percussion
Mark O'Connor Violin & mandolin
Burhan Oecal Darabuka
Christian Ostermeier Tenor saxophone
Luis Perez Mesoamerican Wind & Percussion
Daniel Pezzotti Cello
Badal Roy Tabla
Roman Schmid English Horn, Oboe
Janne Schaffer Guitar (Electric), GuitarSitar
The Zurich Mandolin Players conducted by Horst Hagemann
Guest vocalists
Nina Hennessey
Dodo Hug
Misty Jervis
Anthony Crivello
Lucy Novotny
Natasha Otrinowa
Margarita Zorbala
Female Chorus
Diva Gray
Patti Austin
Lani Groves
Vaneese Thomas
Men's Chorus
Bernhard Banse
Barry Brandes
Hans- Jurgen Frank
Eric Johnson
Hartmut Kriszun
James Moellenhoff
John Ousley
Wilbur Pauley
Phillip Sneed
Children's Choir Kaltbrunn conducted by Daniel Winiger
Bernie Staub Recording Engineer
Tim Leitner Recording Engineer
Eric Merz Recording & Mixing Engineer


spawngamer

« powrót